W STRONĘ CISZY, KTÓRA MÓWI - TWÓRCZOŚĆ CHRISTIANA MORGENSTERNA

Opublikowano w 11 listopada 2025 15:58

W epoce, która z lubością celebruje powierzchowność, a pojęcie „duchowości” sprowadza do poziomu cytatu na tapecie smartfona, tom „Trzeba z jednego światła wyjść i w nowym blasku błysnąć” działa niczym antidotum - spóźnione, lecz precyzyjne. Pod redakcją i w przekładzie Ady Jadwigi Matysiak, która wykonała pracę na poziomie godnym filologicznego rzemiosła najwyższej próby, otrzymujemy nie tyle zbiór poezji, co intymny atlas duszy - duszy doświadczonej przez nowoczesność, a jednocześnie od niej wolnej. Christian Morgenstern, poeta z przełomu XIX i XX wieku, zyskuje w tym wyborze głos zaskakująco aktualny - jakby z tamtej epoki przesyłał nam drogą metafizycznego faksu coś, co dopiero dziś może zostać właściwie usłyszane.

Matysiak, jakby mimochodem, dokonuje rzeczy niebagatelnej - w swojej edytorskiej i translatorskiej dyscyplinie udaje jej się ocalić ton i ducha Morgensterna. Język przekładu nie jest tu językiem przeniesienia, ale językiem współodczuwania - subtelnego rezonansu z wrażliwością autora, którego teksty, choć sentencjonalne, nigdy nie stają się banałem. Są raczej krótkimi błyskami - chwilowymi rozbłyskami świadomości, z których czytelnik sam musi ułożyć konstelację.

Morgenstern jawi się w tym tomie jako myśliciel-asceta, poeta kontemplatywny, niemal zenistyczny w swojej dykcji. Jego aforystyczne miniatury nie są efektownymi bon motami – to raczej filozoficzne spliny, literackie cząstki większego, niedopowiedzianego świata. Widzimy w nich człowieka zawieszonego między wiarą a rozpaczą, między śladem Boga a pustką, w której ten ślad się zaciera. Jest tu echo Schopenhauera - nie tyle w jego systemie, co w nastroju, w poczuciu „woli życia” jako mglistego pragnienia przekraczania siebie. Jest też Nietzsche - ten od „Zaratustry”, ale nie patetyczny, lecz cichy, wsłuchany w swoje własne pragnienie transgresji.

Tom Matysiak ukazuje Morgensterna jako poetę z krwi i kości modernistycznego niepokoju, a zarazem jako figurę ponadczasową. Jego pytania - o człowieczeństwo, tożsamość jednostki, jej miejsce w społeczeństwie, relację z absolutem - wybrzmiewają dziś z jeszcze większą siłą. Nie dlatego, że świat się zmienił, ale dlatego, że nasza zdolność do ich formułowania osłabła. Morgenstern przywraca je z surowością, ale i czułością - jak ktoś, kto nie tyle poucza, co dzieli się odkrytą ciszą.

Warto podkreślić, że Matysiak nie tylko tłumaczy, ale też opowiada - jej przypisy, konteksty, sposób ułożenia materiału - wszystko to składa się na narrację nieoczywistą, zniuansowaną, dojrzałą. To tom wymagający - nie w sensie akademickiej trudności, ale w sensie konieczności wewnętrznego zatrzymania się, medytacyjnego wejścia w tekst. To poezja, która nie znosi pośpiechu, a jednocześnie nie pozwala się zignorować.

„Trzeba z jednego światła wyjść i w nowym blasku błysnąć” - tytuł ten brzmi dziś jak duchowy manifest. I choć Morgenstern pisał w czasach, które znały inne blaski i inne cienie, jego słowo w przekładzie Matysiak okazuje się światłem aktualnym. Może nawet - niezbędnym.

Marcin Szyndrowski

Christian Morgenstern, Trzeba z jednego światła wyjść i w nowym blasku błysnąć, oprac. Ada Jadwiga Matysiak, Fundacja Literacka „Jak podanie ręki”, Kalisz 2022

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.