Są książki, które przychodzą jak przypomnienie – ciche, a jednak natarczywe. Trafiają do rąk nie przypadkiem, ale z powodu, który dopiero z czasem się wyjaśnia. „Imię Twoje” Jerzego Grupińskiego - tom obejmujący liryki z lat 1968-1998 - to jeden z takich darów. Otrzymałem go do mojej biblioteczki poetyckiej dzięki uprzejmości druha Pawła Władysława Płócienniczaka, strażnika słowa, który doskonale wie, kiedy i komu podać poetycką pochodnię.
Grupiński to postać mocno osadzona w środowisku literackim - a zarazem nieco wycofana, jakby zawsze w dialogu z czymś niewidzialnym. Być może dlatego Wiesław Myśliwski pisał o nim jako o kimś „utalentowanym, kto szuka samodzielnego wyrazu dla swojej osobowości”. To trafna diagnoza - bo Grupiński nie naśladuje, nie dekoruje, lecz z pełną powagą i pokorą stara się nazwać to, co nazwać trudno: ludzką obecność w świecie kruchym, chwilowym, a zarazem głęboko tajemniczym.
Tom podzielony jest na dwie części: „Wigilie” i „Apokryf” - już same tytuły sugerują, że poezja ta sytuuje się gdzieś pomiędzy liturgią codzienności a nieoficjalną ewangelią samotności. „Wigilie” przywołują nie tylko czas oczekiwania, ale i obecności, która jest zawsze trochę obok, trochę wcześniej, trochę później niż my sami. Są to wiersze skromne w formie, ale ciężkie od znaczeń, jak noc przed świętem. Ich bohaterowie to często postaci zawieszone pomiędzy: pomiędzy wiarą a zwątpieniem, życiem a śmiercią, teraźniejszością a wspomnieniem.
„Apokryf” - druga część tomu - wydaje się być próbą dopisania własnej księgi życia. Grupiński pisze jak ktoś, kto wie, że oficjalna historia - zarówno osobista, jak i zbiorowa - nie mówi wszystkiego. Tu pojawia się więcej metafizyki, więcej otwarcia na to, co pozazmysłowe, ale bez łatwego mistycyzmu. Raczej cicha kontemplacja, niż krzyk objawienia.
Język Grupińskiego jest prosty, lecz nigdy banalny. Uderza jego konsekwencja - to poezja, która nie ulega chwilowej modzie, nie ucieka w ekstrawagancję. Zamiast tego - milczenie, zatrzymanie, cisza jako forma wyrazu. Poezja jako forma słuchania.
Wielką zaletą tomu jest także jego głęboka świadomość przemijania. Nie chodzi jednak o melancholijny lament nad uciekającym czasem, ale o próbę uchwycenia tego, co wieczne w tym, co chwilowe. To poezja, która rozumie śmierć jako część rytmu, a nie koniec melodii. Jak pisał Norwid - „przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej” - i Grupiński zdaje się to dobrze rozumieć.
Czytając „Imię Twoje”, miałem poczucie, że obcuję z poezją dojrzałą, uczciwą, pozbawioną pozy. Taką, która nie chce nas oszałamiać, ale raczej zaprosić do wspólnego milczenia nad tajemnicą istnienia. W czasach hałasu i powierzchowności, jest to nie tylko odświeżające - to potrzebne.
Marcin Szyndrowski
Jerzy Grupiński, Imię Twoje, Wydawnictwo Święty Wojciech, 1999, ISBN: 9788370154837
Jerzy Grupiński
fot. Krystyna Jóźwiak
Dodaj komentarz
Komentarze