OMNIS MUNDI CREATURA, QUASI LIBER ET PICTURA, NOBIS EST IN SPECULUM *

Opublikowano w 6 listopada 2025 14:14

„plany”

kiedy ty odkurzasz dywan w ogrodzie
w żywopłocie ja myśli pozostawię
posprzątamy już razem jak zawsze
ten bałagan pomiędzy być mieć i odwrotnie
duchów nie ma przynajmniej takich jakie znamy
z głowy wyssana myśl stworzona z potwora największego
jakiego mógł tylko wymyślić sobie człowiek
nawet jeśli wróciłbym do pierwotnej koncepcji raju - zaczął bóg - to nie przeszkadzałbyś?
ja w nich wierzę - odparł lucyfer - to już nie ten adam i nie ta ewa
musiałbym zabić ich wszystkich - odrzekł bóg
ukojenie myśli w dotyku nocy gwiezdnej i błogiej
pieszczota spoczęcia kolejnego dnia
i tak nastał poranek
dzień pierwszy

„dekoracje”

wciąż to samo przez palce przecieka jak krople wody liczone w sześciennych metrach
poniedziałkowy tydzień życzeń sunie na niedzielną górę
w miarowym tętnie serc i zaciskających się coraz mocniej tętnic
w połowie przyzwyczajeni do czasu, który znacznie wyprzedza kolejne dni,
dwanaście miesięcy, zaledwie cztery pory roku i lata
cieszyć zaczynają małe rzeczy i odpoczynek, którego tak pragną
stworzeni na jego obraz i podobieństwo ludzie
od wtorku do piątku wzrasta poziom trudności
z pozornym zrozumieniem dla samych siebie i innych
krzątających się w codzienności błądzących od wieków w levelach
nigdy nieskończonych/wymęczonych/samotnych
niedzielna góra odpoczynku przy wsparciu piątkowej użyteczności
popołudniowej i sobotniego melanżu oddala się i nie wystarcza
gryzie sumienia niedokończona praca i emocjonalność duszy wpisana w idee,
do których dążą w większości
w ten deseń świat udekorowany pozwala czasami odetchnąć i zachwycić się
chociażby niebem po północy z gwiazdami co zsyłają sen niespokojny
i tak nastał poranek
dzień drugi

„zbyt”

będzie co ma nie być w istocie wszechrzeczy
teraz już tylko na pazurki z górki jak szlachetne koty na cztery łapy
wolniejszy o słowo wypowiadane zbyt krótko
z przetrąconym kręgosłupem moralnym
dogorywający w hedonistycznym piekle rzeczywistości
do raju (czytaj):
zbawienia/odkupienia/bólu/cierpienia/śmierci/zmartwychwstania
zbyt szybko
i tak nastał wieczór
dzień trzeci

„człowiek”

chodź, weź mnie za rękę na chrzest do basenu
oczyszczającą z problemów wodą
w zależności od słońca śmierci gwiazdy zimną lub gorącą
takie gwiezdne wow dla astrofizyków kwantowych
dano też przed odpoczynkiem wielki czwartek i piątek
także wielki, a jakże
potem krzyż i cierpienie
zasłużona lub nie golgotodroga
i śmierć na palu drewna
za wszystkich
i tak nastał poranek
dzień czwarty
ten zwykły

„erotyk”

w rozproszeniu tygodnia dzień piąty staje się komunią dla wytrwałych
co spieszą się tak jakby miało nie być kolejnego dnia cudów w dzień pierwszy
rozpoczyna się wszystkiego bez zbędnego przekładania wypychanie
poza ramy godzin czterdziestu ośmiu
oddech staje się spokojniejszy serce już nie łomocze w pośpiechu
odpoczynek należy się wszystkim orkiestrom i dyrygentom
prometeusza historia inaczej się toczy
on samotny był/chciał człowieka naprawdę/za niego oddał życie/został bogiem
ja tymczasem zamykam rozdział ten pocałunkiem w uniesieniu ciał
słowotokiem obietnic i misternych planów w spełnieniu chwil co trwają
póki śmierć nas nie rozdzieli
i tak nastał wieczór
dzień piąty

„dzień wolny”

odpoczynek wieczny racz mu dać panie
na wietrze słów pustostany
tlące się w trzewiach niewyobrażonego
obrażeni na pracę bez zrozumienia ostatniego dnia odpoczynku
i pojednania się z zastanym
to dzień/data/rok/wspomnienie
za okiem mgła dziwna krwi przepływ już nie taki
milknący oddech w ustach i chęci coraz mniej w istnieniu nieistnienia
i memento momentami częściej/bardziej/więcej o mori
patrząc w oczy twoje budzę się jeszcze
i tak nastał poranek
dzień szósty

„bóg zapłać”

dłużej o godzinę z wyboru strony odpowiedniej lub czasu dołożyłem sobie
sam na jego obraz i podobieństwo jako bóg miałem do tego prawo
z prometejską słabością ironicznie liczę zęby odmykam oczy i powieki
zlizuję oddech nocy z powiek
wkurwiony pierwszym słowem dnia dziś świętego
inny bóg zaś rzekł: pobłogosławię ów siódmy dzień i uczynię go świętym; w tym bowiem dniu odpocząłem po całej swej pracy, którą wykonałem stwarzając

*każde na świecie stworzenie, jakoby księga i obraz, jest dla nas odzwierciedleniem

Marcin Szyndrowski

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.